Dolinki Podkrakowskie Małopolska okolice Krakowa Polska Wycieczki z dziećmi

Miejsca, których nie znacie: źródełka w Dolinie Dłubni

By
on
3 września 2020

Dojazd z Krakowa: 40 min

Czas trwania: 2/3 godziny

Niedaleko Krakowa, znajduje się dolinka, która nie jest tak bardzo znana jak inne podkrakowskie tereny. Jest jednak jednym z najbardziej zaskakujących, dzikich i naturalnych obszarów, które zwiedzaliśmy w ostatnim czasie.

Kto z Was słyszał o jeziorkach w Dolinie Dłubni? Jest ich ponad dziesięć, z czego parę naprawdę zasługuje na uwagę i spodobają się małym podróżnikom. My trasę robiliśmy samochodem, ale sama Dolina Dłubni to świetna trasa rowerowa, można więc rozważyć też taką opcję.

Ponieważ startujemy z północy Krakowa do Doliny Dłubni mamy jakieś 30 minut jazdy samochodem. Tuż przed Parkiem Krajobrazowym, zaczynają się piękne tereny i widoki. My zatrzymaliśmy się w okolicach wsi Trzyciąż, żeby poskakać na belach słomy. Bieganie po ściernisku okazało się być świetną atrakcją i dzieciaki długo nie chciały wracać do auta.

Nawigację ustawiliśmy na Źródło Hydrografów. Źródło to znajduje się w Imbramowicach i jest jednym z ciekawszych na terenie Dłubińskiego Parku Narodowego. Położone w pobliżu rzeki, ma dogodny dojazd i możliwość podjechania pod samo źródło. Obok źródła znajduje się stary, kiedyś czerpiący z niego wodę młyn. Rozmiar źródełka, kolor i pulsująca woda, nieczynny młyn w tle, sprawiają, że jest to jedno z częściej odwiedzanych źródeł. Woda w nim wypływa pod ciśnieniem i podnosi drobiny piasku i pyłu tworząc małe gejzerki.

Kolejny miejscem, które chcieliśmy odwiedzić, było źródło Strusia. Na mapie wydawało się być oddalone o jakiś kilometr, może mniej, od pierwszego miejsca, które oglądaliśmy. Jeżeli chcecie podjechać autem, nie zjeżdżajcie w drogę bitą prowadzącą prosto do źródła Hydrografów. Najlepiej wrócić do drogi głównej i zaparkować za sklepem spożywczym i zejść do źródełka. My niestety wybraliśmy pierwsza opcję i jadąc za Google Maps utknęliśmy w połowie drogi. Dzień wcześniej były ulewy, auto więc w trakcie wycofywania zsunęło się nam z drogi na ściernisko. Dzieci były zachwycone… akcją ratunkową, pomagał nam pan, który został okrzyknięty Rabblem (Psi Patrol) Dłubni. Na szczęście akcja zakończyła się sukcesem i mogliśmy dojechać do źródełka Strusia, teraz to już nawet musieliśmy, skoro kosztowało nas ono tyle przygód. Auto, co prawda wyglądało na takie, które właśnie wróciło z rajdu terenowego, a ja w końcu dowiedziałam się po co wozimy w aucie wódkę na szczególnie okazje. Pan Krzysztof pożegnał nas z lekkim uśmiechem na twarzy i flaszką w ręku. Powiedział też jak możemy dojechać do źródełka, żeby znowu nie trzeba było nas holować.

Źródło Strusia jest, jak sama nazwa wskazuje przy hodowli strusi, ale akurat w niedziele były one zamknięte, a wielkie ptaszyska pochowane. Na miejscu koło źródła jest dawno zapomniany kemping. Może ktoś biwakuje w tym miejscu, ale wyglądało to raczej na mało uczęszczany ośrodek. Samo źródło nie było już tak ładne jak poprzednie, natomiast znaleźliśmy na terenie obiektu dwie olbrzymie huśtawki zawieszone na drzewach, dzięki temu spędziliśmy tam miły czas z dziećmi. Ponieważ akcja ratunkowa z udziałem liny i haków zajęła nam chwilę, postanowiliśmy podjechać do jeszcze jednego miejsca, a resztę jeziorek zostawić na inny dzień.

Najpiękniejsze źródełko (ale potwierdzę tą tezę jak zobaczymy wszystkie 10, a taki mamy plan) to Jordan w Ściborzycach. Jego niesamowity kolor wody i ciągle wypływająca pod ciśnieniem woda, robią wrażenie. Źródełko jest przy drodze głównej, trzeba zatrzymać się mniej więcej na jego wysokości i zejść ścieżka między drzewa. Źródło to ma niesamowity kolor, a położenie pośród drzew robi magiczne wrażenie. Lasek, altana do odpoczynku i kładka widokowa sprawiają, że jest to nasz numer jeden na ten dzień. Jasia bardzo zainteresowało pulsowanie i bulgotanie źródełka, a dzięki tablicom informacyjnym, można było przeczytać o konkretnym źródle i sprawdzić lokalizację innych na mapie. Ja naliczyłam dziesięć i myślę, że kiedyś uda nam się pokazać Wam wszystkie. Myślę, że osoby jeżdżące na rowerach będą podczas tej wycieczki mieć troszkę łatwiej, bowiem autem trzeba parkować na drogach dojazdowych, głównie na poboczach.  Źródełka nie są dobrze oznakowane i radzę dobrze naładować telefon, żeby szukać ich na mapie. Jedynie fakt, że mało kto o jeziorkach wie sprawia, że nawet w niedziele popołudniu na całej trasie spotkaliśmy 2 rodziny.

TAGS
RELATED POSTS

Zostaw wiadomość

ASIEŃKA
Kraków, PL

Niektórzy mówią na mnie Mała Mi... uwielbiam góry, książki o himalaistach, dobre wino i spotkania z przyjaciółmi. Lubię wszystko mieć zaplanowane i tak było całe moje życie… do czasu, aż kiedyś z planowanej ciąży z drugim dzieckiem, zrobiła się ciąża z drugim i trzecim dzieckiem. To była jedna z najważniejszych lekcji w moim życiu... po której, zostałam mamą trójki i zaakceptowałam fakt, że nie wszystko trzeba planować.  Lubię siebie po trzydziestce, pracuję na pełny etat, mam Jasia, Alę i Lenę i męża, którego po 10 latach dalej nazywam swoim najlepszym przyjacielem. Od kiedy możemy wyrobić sobie „Kartę dużej rodziny”, mam chyba więcej energii niż kiedykolwiek. Praktycznie w każdy weekend  organizuję nam wycieczki i spacery po okolicy. Cała nasza trójka na hasło wycieczka siedzi w fotelikach z uśmiechem na ustach. Przez pierwsze dwa lata życia bliźniaczek śmiałam się, że namalowałam na mapie cyrklem kółko o promieniu 200 km od Krakowa i podróżowaliśmy tylko w jego obrębie. Powoli wychodzimy poza kręgi, ale przez ten czas odwiedziliśmy wiele cudownych miejsc i tym chcę się z Wami podzielić. Jeżeli jesteś z Krakowa i okolic, znajdziesz tutaj pomysły na to gdzie pojechać i praktyczne wskazówki o miejscach, które odwiedziłam. Wszędzie jeździmy całą rodziną i kolekcjonujemy chwile, momenty i piękne miejsca w naszych głowach. 

Szukaj